Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Stary przyjaciel, sama to mówiła hrabiemu.
— Gdzie ona poznała tego anglika?
— Nie wiem.
— Czy on zawsze jeszcze u niej bywa?
— Co to, to nie! — zawołał śmiejąc się Dawid — i to dla bardzo prostej przyczyny!
— Jakaż to przyczyna?
— Umarł.
— Czy to po nim odziedziczyła panna Blanche?
— Miałem zaszczyt mówić panu hrabiemu onegdaj, iż nic nie wiem, zkąd pochodzi, majątek panny Lizeli. Dziś raz jeszcze to powtarzam.;
Paweł przestał pytać i rozmowa upadła. mimo usiłowań Dawida, by podtrzymać takową. Widząc, że hrabia pogrążył się w myślach, handlarz zwrócił całą swą uwagę na konie.
Pan de Nancey był zaniepokojony. Za bardzo znał świat i ludzi, by nie spostrzedz, iż dokoła panny Lizely roztaczała się jakaś tajemnica. Co to być mogło?
Różne przypuszczenia nasuwały mu się. Nie wątpił już, że majątek Blanche pochodził od lorda Sudley, lecz dla jakich powodów magnat ten obdarzył tak hojnie młodą kobietę?
Można to różnie tłomaczyć.
Może kiedyś w przeszłości, lord Sudley znał i kochał żonę pułkownika. Może był ojcem panny Lizely, i dlatego zapisał jej część swego olbrzymiego majątku?
To by było możebnem, ale też i bardzo romantycznem.
Inne rozwiązanie tej zagadki nasuwało się uparcie do myśli Pawła i wzniecało w nim dziwny niespokój... A nóż ten stary anglik zaciagnął sam na swój rachunek dług wdzięczności u tej czarodziejki i zapłacił takowy przed śmiercią?...
Przypuszczenie to prawdopodobne samo przez się, potwierdzało to coś nieokreślonego, w osobie panny