Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mimo wieku podeszłego, ten człowiek był wzniecił miłość w kobiecie!
— Czyś pan nie słyszał, że lord Sudley miał tu w Paryżu nieprawą córkę? — zapytał pan de Nancey.
— Nigdy! Miał żonę i dwie córki w Anglii. Mówił mi to lokaj lorda. Żonę piękną jeszcze, a córki młodziutkie, gdyż ożenił się mając przeszło lat pięćdziesiąt.
— W Anglii, mówisz pan? Więc rodzina lorda Sudley nie zamieszkiwała w Paryżu z nim razem?
— Owszem, żyli razem tu w Paryżu przed pięciu czy sześciu laty, gdy małżeństwo było jeszcze z sobą szczęśliwe. Lecz później, lady Sudley mieszkała stale w zimie w swym pałacu w Londynie, lato spędzała w swej majętności w hrabstwie York, odmawiając stanowczo powrotu do Paryża od czasu, jak lord miał tu kochankę, którą zdawał się chwalić całemu światu, jak jaki młodzieniec.
— Ah! lord Sudley miał kochankę!
— Ależ miał! — tęgi to był człowiek, mimo swego wieku.
— Pewnie była to jaka aktorka, będąca w modzie lub piękność z półświatka?
— Ani jedno, ani drugie panie hrabio, lecz młode dziewcze zdumiewającej piękności, które uwiódł i o które dbał bardzo, do końca.
— Czy to była angielka?
— Nie. Angielki mimo swej urody, nigdy nie będą tak piękne, jak nią była owa francuzka, paryżanka.
— Gdzież lord Sudley wynalazł to cudo?
— W własnym swym domu. Była towarzyszką, lektorką, czy nauczycielką, coś w tym guście, przy lady Sudley, czy przy jej córkach. Lokaj lorda mówił mi, że straszne sceny miały miejsce między małżeństwem z powodu tej młodej osoby. Milady groziła procesem, skandalem, rozwodem, Bóg wie czem! Lecz milord nie ustąpił. Cóż pan chcesz, był jak zwykle stary, szalenie rozmiłowany w swej kochance.