Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pana w operze. Dawano „Proroka“. I wtedy lornetka pańska nie zatrzymała się na mojej loży. Trzecie spotkanie miało miejsce przed pół rokiem w lasku Bulońskim nad brzegiem jeziora. Pan przejeżdżałeś konno, koło mego powozu i spojrzenia nasze się skrzyżowały.
— Tak, tak — zawołał hrabia — zdaje mi się, że to było wczoraj. Pani była w towarzystwie?...
Purpurowy rumieniec oblał twarz panny Lizely.
— Tak.. — rzekła po chwili, a w głosie jej drżało wzruszenie. — Lord Sudley, mój stary przyjaciel był ze mną.
— Pomieszanie jej było widocznem. Zmieniła nagle przedmiot rozmowy.
— Wróćmy do rzeczy — zaczęła. — Jeśli pan sobie życzy, pójdziemy obejrzeć kuca.
— Bardzo chętnie poznam Misticot’a, — rzekł Paweł z uśmiechem.
Blanche wzięła do ręki różową parasolkę. leżącą na stołku, otworzyła szklanne drzwi wiodące z buduaru do parku i wyszła pierwsza, zatrzymując się na werendzie.
Pan de Nancey podał jej ramię, na którem wsparła się bez wahania.
Cienisty szpaler lipowy, prowadził do stajen. Idąc Paweł patrzył na swą towarzyszkę, studyując tę postać, od której zdawał się wiać jakiś czar nieprzeparty.
Miała na sobie suknię białą z indyjskiego muślinu, przybraną niebieską wstążką. Wycięty nieco stanik, pozwalał widzieć białą szyję, rozcięte rękawy spływając malowniczo, odsłaniały całkiem, utoczone ramiona. Te cudne kształty, to ciało jędrne, powleczone atłasową skórą, ten upajający zapach, który wydzielały suknie i włosy, upajały hrabiego silniej i prędzej, niż hiszpańskie wino najstarsze.
Czuł, iż go przebiegał dreszcz rozkoszny, poprzednik silnej, gwałtownej namiętności. Ramią jego, na którem opierała się ręka panny Lizely, paliło go pod rękawem.