Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nazwać córkę panią hrabiną i to co najprędzej... Zapowiedziałem wizytę pana hrabiego... Czy jutro będziemy mogli jechać?
— Jutro nie, lecz pojutrze służę panu.
— Dobrze więc, stawię się o trzeciej na rozkazy pana hrabiego, który zechce kazać zaprządz do swej herbowej karety, służbie zaś poleci, przywdziać liberyę... W takich wypadkach, trzeba zachować formy...
Po tych słowach wyszedł tapicer, a pan de Nancey udał się na ranną przechadzkę do lasku Bulońskiego, marząc o blond włosach nieznajomej i o niepowodzeniach heraldycznych pana Bouchard (de Montmorency) w nawiasie.


ROZDZIAŁ V.
Blanche Lizely.

Nazajutrz o wpół do pierwszej, pan de Nancey wyruszył w stronę Pól Elizejskich, mówiąc sobie w duszy, iż jest to niemiła i upokarzająca pańszczyzna, szukać posagu pod opieką swego dostawcy.
Lecz było to złe konieczne. Popełnił szaleństwo tracąc majątek, musiał takowy odzyskać, idąc ciernistą drogą, która prowadziła do miliona.
Dawid Meyer ubrany jaśniej i pospoliciej, niż kiedykolwiek, oczekiwał hrabiego. Nadymała go pycha. Myśl, że służy za przewodnika jednemu z najwięcej poszukiwanych młodzieńców high-lifu, łechtała dziwnie jego próżność. Obiecywał sobie wyzyskać ten stosunek z hrabią, opowiadając o nim szeroko i długo damom, z któremi łączyła go zażyłość, wie. dział o ile go to w ich oczach podniesie. Hrabiemu oddawszy tak wielką usługę, stanie się niezbędnym...