Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakaż to manja? — zapytał Paweł.
— Otóż ojciec Małgorzaty, który niegdyś miał wielki skład korków, przeczytał raz: w starych jakichś papierach, że znakomity ród Montmorency’ch dawniej nosił nazwisko Bouchard... Otóż to mu całkiem przewróciło w głowie, wyobraził sobie, że on sam należeć musi jakim bądź sposobem do tej rodziny...
— Dziwne złudzenie, w rzeczy samej! — szepnął pan de Nancey.
— Wyszukał kilku antykwaryuszów, którzy handlują starannie pergaminami, dał im wiele pieniędzy i obiecał dać więcej jeszcze, byle tylko odnaleźli ślad jego przodków, sam znał jedynie swego ojca, który był kupcem i handlował towarem kolonialnym. Ale zdaje się, że ci przebiegli fabrykanci herbów i dyplomów, wziąwszy pieniądze, nic dla niego nie zrobili. Co jednak nie zniechęciło biedaka...
— Czy podobna?
— Seryo, panie hrabio. Sam więc wynalazł sposób... Kupił posiadłość w Montmorency, gdy tylko zebrał majątek i wycofał się z handlu. Kazał postawić pałac i podpisywał się śmiało: Bouchard de Montmorency!
— Ależ to bardzo zabawne! — zawołał śmiejąc się Paweł.
— Zdanie pana hrabiego nie podzielał pan prokurator — odrzekł tapicer. Ten poprosił ojca Bouchard do swej kancelaryi i bardzo zresztą uprzejmie poprosił go, by zechciał zaniechać szumnego podpisu, gdyż używanie takowego mogłoby narazić go na znaczne nieprzyjemności. Biedny stary dał odtąd za wygrane, ale przysiągł sobie zarazem, że wnuki jego muszą być szlachcicami i że córkę wyda najmniej za barona! — Pomny na tę manją, odwiedziłem starego... Powiedziałem mu, że młody hrabia, którego herb widnieje w sali zawierającej pamiątki z wojen krzyżowych w Wersalu, pragnie się ożenić i zaszczyca mnie swem zaufaniem... nie taiłem nazwiska pańskiego. Bouchard rzucił mi się na szyję i od tej chwili marzy tylko o tem, by