Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie można liczyć bardzo na niego... Wesoły towarzysz, wątpliwej moralności, nie przedstawia żadnej rękojmi. Ludzie świadomi zapewniają, że czyni on swą miłą żonkę bardzo nieszczęśliwą i puszcza swe mienie w towarzystwie wesołych kobiet półświatka! — Czy on znalazł kogoś odpowiedniego?
— Znalazł, i jego odkrycie wcale nie jest do pogardzenia.
— To mnie dziwi — odparł tapicer.
— Dlaczego? — Dawid Meyer ma wiele znajomości, stosunki rozległe.
— Zapewne, ale co do kobiet, on ma takie tylko, z któremi się żenić nie można... W rezultacie, jeśli mu się uda, wszystko mi jedno.
— Co, co! — zawołał Paweł. — Ale mnie nie wszystko jedno.
— Tak, zapewne panie hrabio. On mnie wyprzedził.. lecz nie sądzę, żeby jego propozycya wytrzymała porównanie z moją.
— Lecz jeśli on wynalazł perłę?
— Ja wynalazłem brylant!... — Czyniąc pana hrabiego sędzią mej sprawy, proszę mnie tylko wysłuchać:
— Lat szesnaście, sama niewinność... twarzyczka anielska, postać czarodziejki, zasady poważne, wykształcenie świetne, 1500000 zaraz, a dwa miliony w przyszłości, po śmierci ojca, który zwykł bardzo wiele jadać, pić więcej jeszcze, a któremu doktorzy przepowiadają skłonność do apopleksyi.
Wyliczywszy to wszystko jednym tchem, Lebel-Girard zatrzymał się by nabrać powietrza i rzekł zwycięzko:
— Pan hrabia pozwoli mi wątpić, by towar ofiarowany przez Dawida Meyera, mimo całej swej dobroci mógł zaszkodzić temu, który ja tu przedstawiam.
— Towar Dawida Meyera — odparł Paweł śmiejąc się z czysto handlowych wyrażeń tapicera — jest mniej dobry niż pański pod względem materyalnym, ale z innej strony ma wyższość nieopisaną...