Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wierzycieli, lecz się nie niecierpliwił w przeświadczeniu, iż pracowali oni w jego interesie, a naprzód pewny był pomyślnego rezultatu.
Dziewiątego dnia, gdy Paweł ubierał się do konnej przejażdżki, którą zwykle rano przed śniadaniem odbywał, służący oznajmił mu, iż Dawid Meyer pragnie zobaczyć się z hrabią.
Pan de Nancey kazał natychmiast prosić przybyłego. Spodziewał się ciekawych wiadomości.
— O przodkowie moi — szepnął młodzieniec — cóż wy na to, jeśli widzicie tam z góry, iż waszego potomka swata handlarz koni!
Dawid Meyer wszedł. Wszyscy sportimeni high’ life’u znali tego handlarza, którego stajnia cieszyła się zasłużonym rozgłosem.
W roku 1867 był to mężczyzna lat trzydziestu izraelita (jak świadczy nazwisko) przystojny, choć nie co za tęgi, z piękną i starannie utrzymaną brodą, równie czarną jak i wspaniała czupryna, spływająca w lokach na czoło i szyję. Umiał używać młodości, czyniąc żonę najnieszczęśliwszą z kobiet. Była to młoda i ładna osóbka, która wychodząc za mąż z miłości, przyniosła mężowi w posagu 300,000 fr. On zaś, stanowił najpospolitszy typ zarozumialca i eleganta w złym guście.
Nosił jaskrawe garnitury, w celu zwrócenia na siebie uwagi, starał się zawsze wyprzedzać modę i wprowadzać takową, lubił się otaczać gromadą młodzików, którzy go naśladowali, chwalili, jeździli na jego koniach, ukazywali się chętnie w jego towarzystwie i powozach i równie chętnie zasiadali u jego stołu, obficie zastawionego, a szczególniej spijali jego wina, którego nie żałował.
Dawid Meyer nazywał się: szczęśliwym w miłości, a może i wierzył w to co mówił. Faktem jest, że damy połświatka przyjmowały go łaskawie, gdyż obecność jego ujawniała się deszczem złotym, niby nieboszczyka Jowisza, w buduarach, tych nie wybrednych Danae’ek.