Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


ROZDZIAŁ III.
Szczególna propozycya.

— „Nie jestem w możności zapłacenia mych długów“ — powiedział hrabia.
Oświadczenie to przyjęte zostało głośnem szemraniem. Wszyscy obecni zaczęli razem mówić. Twarze zapłonęły, głosy podnosiły się z każdą chwilą.
Pan de Nancey tylko, sam pozostał spokojny, wyjął cygaro z jednego z pudełek i zapalił takowy.
Hałas wzniecony przez gniewne wykrzykniki wierzycieli, wzmógł się i ucichł powoli.
Gobert pierwszy odzyskał krew zimną zbliżył się do palącego spokojnie cygaro Pawła i rzekł:
Panie hrabio, naiwność nasza nie sięga tak daleko, jak pan mniemasz.
— Ależ ja panów o naiwność nie posądzam — odparł młody człowiek.
— Grajmy odkrytą grę, pan hrabia czuje dobrze, że my dłużej czekać nie zechcemy, więc obmyśla fortele, by zyskać na czasie... — Otóż my na to nie pozwolimy...
— Nie pozwolimy! — zawołali drudzy jednogłośnie.
— I zaraz powiem dlaczego — ciągnął dalej Gobert...
— Nie tłomacz się pan — przerwał Paweł. — Nie chcę byście panowie z mego powodu tracili czas, tak dla was drogi... Mylicie się, ja na czasie zyskać nie chcę, zwłoka nie doprowadziłaby do niczego... Jestem zrujnowany, słyszycie panowie, zrujnowany do szczętu, zrozumcie to dobrze, bezpowrotnie zrujnowany!... —
Ponownie wszczął się hałas, głośniej tylko krzyczeli wierzyciele tym razem, lecz i teraz Gobert uspokoił gwar wymównemi ruchami, znaczącemi, iż chce zabrać głos.