Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— René — rzekła — on mnie wypędził. Jesteś
On nie pytał o nie więcej; w tej chwili młoda kobieta nie była wstanie dać mu odpowiedzi.
Trzeba było ją najpierw ogrzać, rozniecić ogień, który wygasł doszczętnie. W koszu zabrakło drzewa. P. de Nangés zwrócił się do służącego, by co prędzej przyniósł takowe. Służący zbiegł do drwalni pośpiesznie, zostawiając za sobą drzwi otwarte.
Następstwem tego pośpiechu było, że gdy pan de Nancey przybył, pędzony szałem gniewu, zastał wolne wejście i wbiegł bez przeszkody do pokoju, w którym znajdowali się René i Małgorzata.
Spostrzegłszy męża, stojącego we drzwiach, z rewolwerem w ręku hrabina przeczuła, iż stanie się coś strasznego. Instynktownie wyciągnęła ramiona i rzuciła się ku p. de Nangés, chcąc go osłonić,
Nikt nie wyrzekł słowa. Paweł podniósł w górę rewolwer i wystrzelił dwa razy.
Dwa ciała osunęły się na posadzkę. Kule przeszyły serce Renégo i Małgorzaty.
— Idź po policję! — rozkazał hrabia lokajowi, powracającemu właśnie, — ja tu czekać będę. Chcę się oddać w ręce sprawiedliwości.


Wielu pamięta wzruszający przebieg sprawy de Nancey.
Wiarołomstwo hrabiny zostało dowiedzione, świadkowie dostarczyli wymownych szczegółów. Dorożkarz Jan Chabot opowiedział o wycieczce Małgorzaty, list jej do barona de Nangés i sama obecność żony u Renégo w chwili nadejścia tam męża, były niezbitymi dowodami winy.
Zachowanie się hrabiego de Nancey w czasie sądzenia sprawy, było pełne godności i powagi.