Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Uczyniłem, — rzekł smutnie — co mi nakazywał honor i osobista godność. Nie żałuję swego kroku i byłbym gotów drugi raz tak samo postąpić.
Obrona hrabiego, wygłoszona przez znakomitego adwokata, wycisnęła łzy wszystkim słuchaczom.
Prokurator oświadczył, iż nie będzie się opierał zastosowaniu do osoby p. de Nancey art. 324 kodeksu karnego.
Dwunastu sędziów przysięgłych, — wszyscy byli żonaci i wszyscy niespokojni, słusznie, czy niesłusznie orzekło niewinność podsądnego..
Gdy wyrok odczytano, huczne oklaski rozległy się dokoła. Uniewinnienie Pawła było tryumfem dla niego.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Gdzież jest moralność? powie mi pewnie czytelnik. Niewinność poniżona, podczas gdy zbrodnia tryumfuje bezkarnie?...
Bezkarnie! Oh! nie, a dowodem tego najlepszym jest, że w trzy miesiące później Blanche Lizely została żoną Pawła de Nancey, którego nienawidziła z całego serca i którym całą duszą pogardzała... Kara dorównała zbrodni.

KONIEC.