Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niech i tak będzie panie baronie — rzekła przyciszonym głosem. — Zachowaj przy sobie tajemnicę, której odkryć nie możesz przed uczciwą kobietą, będącą ci siostrą prawie...
To mówiąc Małgorzata odeszła ku drzwiom, nie żegnając młodzieńca, którego ogarnęło uczucie wielkiej boleści.
Lecz nim hrabina doszła do drzwi, do pokoju wbiegł lokaj barona, z bladą twarzą i wyrazem wielkiego przestrachu w oczach...


ROZDZIAŁ XXIV.
Człowiek poważny.

— Co się stało? — zapytał p. de Nangés, przeczuwając, iż zaszło coś niepomyślnego.
— To się stało, proszę pana barona, że ojciec pański przyjechał — wybełkotał służący. — Nie mogłem go nie wpuścić, i oto idzie za mną...
Położenie stawało się trudnem. Małgorzata instyktownie cofnęła się i skryła się za spływającą w sutych fałdach do ziemi, kotarą łóżka.
Zaledwie zniknęła, w progu stanął zapowiedziany gość.
Pan baron Adhemer de Nangés, był milionerem, oficerem legji honorowej, członkiem rady państwa, wójtem w swej gminie, publicystą wpływowym, deputowanym, przyszłym ministrem może i odpowiadał powierzchownie tym godnościom.
Liczył około lat sześćdziesięciu, był wysokiego wzrostu i odpowiedniej tuszy. Głowę nosił wysoko podniesioną.
Baron wszedł poważnie, nie zdejmując kapelusza, pod pachą trzymał tekę z czerwonego safjanu.
Zatrzymał się o trzy kroki od łóżka, skrzyżował ręce na piersiach i podniósł głowę.