Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzucając tę, którą uwielbiałem... Przysięgając ci, że będziesz moją żoną, mówiłem szczerze... i gdybym był majętnym, nie cofnąłbym się przed niczem... lecz zawdzięczać dobrobyt tobie, której mienie tak drogo opłaconem było... nie miałem odwagi, i uciekłem, a bojąc się, że wrócę znowu, związałem się na życie całe z kobietą, której nie kochałem!.. Oto masz całą prawdę... Chciej mi uwierzyć, żałuj mnie Blanche!.. Oh! drogo opłaciłem moje szaleństwo, i ten pościg za zwodniczą marą, którą jest szacunek ludzki.
Oboje zamilkli. Blanche zdawała się wzruszoną, p. de Nancey czekał na jej odpowiedź.
— Więc dobrze — rzekła głosem przyciszonym. — Wyczerpmy dziś do dna przedmiot, tak bardzo dla mnie przykry. Przed chwilą sam uznałeś za niegodne twoje. postępowanie względem mnie... Ja ci nie nie wymawiam, choć każda inna kobieta obrzuciłaby cię na mojem miejscu słusznymi wyrzutami. Czy jestem lepszą od innych? — czy więcej inteligentną?... nie wiem. To wiem tylko, że drzwi moje nie zamkną się przed tobą i że dziś mówię do ciebie szczerze: Bądź moim przyjacielem!... Tak kochany hrabio, bądź moim przyjacielem... lecz przyjacielem tylko... a jeśli usta twoje dla zwyczaju zechcą powtarzać miłośne słowa, każ im milczeć... Okrutna nauka, którą mi dałeś, poskutkowała.. Serce moje zamarło... co do zmysłów, potrafię zapanować nad niemi... łatwo mnie pan zrozumiesz... Przyjmij więc, co ci ofiarować mogę, przyjaźń i życzliwość moją, lub rozstańmy się na zawsze... Nie taję, że boleśnie odczułabym tę ostateczność. Więc przysięgasz, że nigdy nie usłyszę z ust twoich o miłości...
— Sprobuję...
— To nie dosyć... Przysięgnij lub żegnaj na wieki.
— Więc będę milczał...
— Doskonale. Tak to lubię... Teraz mówmy o czem chcesz, prócz o zakazanym przedmiocie.