Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ją inteligencyą i nauką, jaką posiadasz, możesz sobie wywalczyć najświetniejszą przyszłość.
Karol przekonany, iż w razie stawienia oporu woli ojca, tenże cofnąłby wypłacaną mu dotąd pensyę, zgodził się na propozycyę.
Czynności bankowe zresztą dość mu się podobały. Przyjętym więc został do biura przyjaciela swojego ojca, jednego z głównych finansistów Paryża, gdzie powierzono mu dział rachunkowości i korespondencji.
Po upływie trzech miesięcy zajął jedno z głównych stanowisk w domu bankiera, który słów nie miał na jego pochwały.
Nowa ta sytuacya, tak zadawalająca z pozoru, miała tę złą stronę, iż przy lekkomyślnym charakterze Gerarda, obznajmiała go z pieniężnemi obrotami. Żyjąc w owem kole, gdzie paki biletów bankowych i stosy złota przerzucano od rana do nocy, Karol doznawać zaczynał pokus, dotąd sobie nieznanych.
Jedna, niepokonana myśl go ogarnęła: zdobyć pieniądze, wiele pieniędzy, aby za ich pomocą zaspakajać wszystkie swe żądze, kruszyć wszelkie zapory i urzeczywistniać najbujniejsze fantazye.
— Bogactwo... owo bajeczne, niewyczerpane bogactwo — powtarzał — oto cel życia człowieka.
Podczas, gdy owo gorączkowe pragnienie majątku demoralizowało go coraz bardziej, nie przestawał i ulać po nocach, uganiać się za łatwemi miłostkami i uczestniczyć w orgiach, pociągany ku nim przez towarzyszów najniższego rodzaju, z jakimi wszedł w stosunki.
Rzecz naturalna, iż obok tego grać w karty nie przestawał, mimo, iż co noc prawdę przegrywał.
W podobnych warunkach pensy a, jaką pobierał u bankiera, wraz z zapomogą ojcowską, były kroplą w morzu.
Co począć w takiem położeniu?