Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/513

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pnie szukała mnie przy Sacré-Coeur i poleciła Loriotowi, by mi oznajmił godzinę, w której przybędzie. Co to takiego być może? Myśląc o tem, nie zamknę oczu w nocy wcale... Radbym, ażeby nadszedł dzień jutrzejszy coprędzej.
W chwili tej przechodził ulicą Gareau.
— Otóż, skoro tu jestem... — zawołał — wstąpię do matki Perrot. Moja bielizna jest już zapewne gotową. Wszak na jutrzejsze spotkanie porządnie ubrać mi się wypada.
Przyśpieszył kroku i znalazł się wkrótce naprzeciw małego sklepiku, słabo oświetlonego. Był to sklep wdowy Perrot.
Nie różnił się on w niczem od innych tego rodzaju małych pralni: z wielkim w pośrodku stołem, poozstawianemi różnej wielkości koszami, z piecem mechanicznym i sznurami do suszenia bielizny, przez całą długość izby porozciąganemi.
Dwie robotnice prasowały bieliznę, a ponieważ było już późno, posuwały gorącemi żelazkami z szybkością gorączkową.
Matka Perrot układała w kosze koszule. Jakiś młody mężczyzna siedział w pobliżu pieca, oczekując.
— Dobry wieczór — rzekł — matko Perrot. Przychodzę po moją bieliznę... Jestże gotową?
— Jest... możesz ją zabrać.
— Brawo! Proszę mi ją w pakiet zawinąć.
Młody mężczyzna, siedzący przy piecu, wstał nagle.
— Ha! otóż musiałem się zmienić... — zawołał — skoro mnie nie poznajesz.
Misticot, spojrzawszy na mówiącego, wybuchnął śmiechem.
— Co widzę? — zawołał — to ty... Fryderyk Bertin, w obcisłym, stojącym, modnym kołnierzyku, w lakierkach, ze śpiczastemi jak igły nosami, w obcisłych pantalonach, z monoklem, przy zegarku i złotym breloku?... Wygrałeś wielki los na loteryi... czy co, u czarta?
— Tak jest... wygrałem wielki los... — odrzekł Fryderyk — i używam go na upiększenie mojej postaci. Jakże uwa-