— Szczęście w podobnej walce niejednokrotnie sprzyja niezasłużonym. I tu przeciwnie ono posłużyć może...
— To prawda... Boże miłosierny... to prawda!... — wołała panna Verrière, załamując ręce. — On zabić go może... Co począć... co począć? Byłam już dość nieszczęśliwą, a teraz moje cierpienie i trwoga jeszcze się powiększy! Ależ to nad moje siły... o Boże!... Ja upadam!... Ta myśl mnie przyprawia o utratę zmysłów!... Nie.... Emil wie, że ja go kocham... Wie, że śmierć jego zabiłaby mnie. Nie stawi tak drogiego dla mnie swego życia na kartę... Nie! on bić się nie będzie!
Siostra Marya potrząsnęła głową z powątpiewaniem.
— Jest on oficerem... — odpowiedziała; — jest dzielnym... odważnym... nienawidzi swego rywala. Czyż możesz się więc spodziewać pomiędzy dwoma wrogimi sobie ludźmi spokojnego załatwienia tak ważnej sprawy? Zresztą nie przesądzam... być może, Desvignes cofnie się jeszcze. Uspokój się, drogie dziecię, i bądź pewmą, iż będziemy się starali dowiedzieć, jaki obrót weźmie to wszystko. Jutro obserwuj pilnie swojego ojca... jego fizyonomię... jego działanie... Ja w innej stronie mam zatrudnienie, a bądź pewną, że dla ciebie to pracuję.
Siostra Marya odprowadziła Anielę do jej pokoju, lecz zamiast udać się sama do swego apartamentu, przeszła do części pałacu, zamieszkałej przez Verrièra i zastukała lekko do jego gabinetu.
Bankier siedział przy biurku, rozmyślając nad różnemi finansowemi kombinacyami, rzuconemi na papier przez Arnolda, a mającemi na celu otwarcie Banku popularnego, o jakim wspominał były sekretarz Mortimera.
Uderzyła dziesiąta.
Posłyszawszy puknięcie do drzwi, Verrière rzucił się gniewnie, sądząc, iż to jego córka przychodzi z nim dyskutować względem tak jasno rzuconego projektu małżeństwa. Miał wstręt do wszelkich dyskusyj, a szczególniej, gdy powziął w czem stałe postanowienie.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/508
Wygląd
Ta strona została skorygowana.