Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/461

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Widzę, że cierpi... i ja cierpię z nią razem... Na twoje więc wygłoszone przed chwilą zdanie odpowiem, że nietylko, iż nam jest dozwolono, lecz nakazano nie odłączać się od rzeczy tego świata, ponieważ za rozkazem naszego boskiego Mistrza szukać mamy wokoło siebie cierpień i boleści, aby im nieść ulgę i pomoc, a jeśli można i leczyć takowe. Słowa nic nie znaczą... czyny są wszystkiem. Cokolwiekbądż jest w ludzkości, obcem nam być nie może...
„Miłość Anieli jest dla niej źródłem dotkliwych cierpień, jakiebym pragnęła od niej uchylić... Nigdy, na jedną chwilę, nie miał myśli nauczania cię, wuju, ojcowskich obowiązków, lecz radabym cię przekonać, że to biedne dziewczę włożyło całe swe życie w tę miłość, a jeśli ją pozbawisz nadziei, ona umrzeć może!
— Lecz powiedz mi, proszę... — przerwał bankier brutalnie — dlaczego mi mówisz o tem wszystkiem dziś właśnie?
— Ponieważ ta nowo zawiązana współka przestrasza Anielę — odpowiedziała siostra Marya. — Przewiduje ona, że że wziąłeś, wuju, wspólnika, aby zapełnić zrządzoną tem próżnię w kapitałach, skutkiem niepomyślnego obrotu interesów. Przeczuwa ona niebezpieczeństwo... lęka się, byś jej przyszłości nie oddał w ręce tego nieznanego człowdika. Gdyby tak miało być, mój wuju, czas jeszcze pomyśleć ci nad tem... rozważyć. Nic stanowczego nie mogłeś jeszcze dokonać w tak krótkim czasie. Aniela gotową jest zrzec się majątku po matce... Nigdy ona o niego upominać się nie będzie. I ja zarówno całą mą sumę tobie oddaję; pięćset tysięcy franków, jakie są w twem ręku, niechaj pozostaną twoją własnością, a miej litość nad własnem swem dzieckiem... nie czyń jej nieszczęśliwą, narzucając za małżonka człowieka, którego nie kocha... człowieka, którego nienawidziećby musiała... Wuju mój... ja ciebie błagam... zaklinam... Chylę się do stóp twoich, błagając o litość dla tej, którą kocham, jak moją siostrę!