Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Osobistością tą był wicehrabia Jerzy de Nervey, wysoki, dwudziestopięcioletni mężczyzna, o wybladłej twarzy, zapadłych policzkach, szklistem, rybiem wejrzeniu.
Rzadkie jego włosy, przedzielone na środku głowy na dwie równe części, przylegały kępkami do wyłysiałego czoła. Drobny, jasny wąsik puszył się nad jego zwierzchnią wargą.
Jerzy de Nervey odznaczał się wyjątkową chudością; miał długie, suche ręce, długie nogi, co nadawało mu pozór olbrzymiego pająka.
Drobny, suchy kaszel wstrząsał co kilka minut jego zapadłemi piersiami. Nie potrzebujemy dodawać, iż ubiór tego młodzieńca był ostatnim wyrazem mody i szyku.
— Otóż i mój siostrzeniec! — zawołał Piotr Béraud, podchodząc ku przybyłemu. — Wicehrabia! moje dzieci... — dodał, zwracając się ku obecnym; — wicehrabia!... Witam cię, wicehrabio... jakże twe zdrowie?
I pochwyciwszy rękę młodzieńca, opiętą w rękawiczkę, ścisnął ja tak silnie, że Jerzy de Nervey zachwiał się na swych cienkich nogach i mało nie upadł.
— Dobrze... bardzo dobrze... — odrzekł, kaszląc; — jestem zdrów, silny, jak turek.
— Wszakże nie wyglądasz na to, mój chłopcze... — mówił dalej stary gałganiarz. — Jedz pastylki ślazowe... i pij tran rybi, a nadewszystko nie idź za przykładem tego głupca, Loiseau! Gdyby ci bowiem przyszła myśl żenienia się, musiałbyś w dniu swych zaślubin zamówić jednocześnie jodłę dla siebie na trumnę.
Wszyscy się głośno roześmieli.
— Zawsze żartowniś z ciebie, wuju Béraud — odparł Jerzy z lekką urazą i obrócił się plecami do starego gałganiarza, witając Anielę wraz z siostrą Maryą, a następnie Juliusza Verrière, rozmawiającego z Vandamem, który, korzystając z nadejścia wicehrabiego, zbliżył się do Anieli, szepcąc jej zcicha: