Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i Nervey’e, nie licząc tych, jakich zapomniałem wymienić, oraz kuzyna Vandame, który, mam nadzieję, nie zasmuci nas odmową.
Aniela spojrzała znacząco na oficera artyleryi, który pośpieszył odpowiedzieć:
— Przybędę... najchętniej przybędę.
— Dziękuję ci, kuzynie... szczerze dziękuję... — rzekł Loiseau, ściskając rękę porucznika; — przyjęcie naszego zaproszenia zdoła może nakłonić i wuja do zmienienia decyzyi. Byłby on jeden tylko z całej rodziny nieobecnym podczas tak uroczystego obchodu. Czuję, że nasza skromna uczta weselna dorównać nie zdoła innym tego rodzaju, w wielkokwiatowych kołach wydawanym, będzie jednakże przyzwoitą, za to ręczyć mogę. Będziemy śpiewać, tańczyć, bawić się całem sercem!... Nie odmawiaj nam, wuju!
— Odmowa z twej strony sprawiłaby nam wiele przykrości... — poparła Wiktoryna.
— Nie obawiaj się... ojciec da się nakłonić... — zawołała żywo Aniela.
Bankier, zmarszczywszy czoło, spojrzał na córkę z niezadowoleniem, która, nie zważając na to, mówiła dalej:
— Ja daję słowo za mego ojca... Przyjedziemy do merostwa, do kościoła i na wesele. Być może, iż śpiewać nie będziemy... lecz potańczymy napewno. Rzecz postanowiona!
— Lecz moje interesa... zapomniałaś, iż ja tak jestem zajętym... — wymruknął Verrière.
— W przeddzień i nazajutrz po weselu — ozwała się siostra Marya — będziesz je mógł sobie podwójnie załatwić, mój wuju. Szczerze bo mówiąc, nie powinieneś odmawiać swym krewnym obecności przy tak ważnym obrzędzie.
Verrière uczuł się zwyciężonym. Nie mógł opierać się dłużej, mając wszystkich przeciw sobie.
— Ha! skoro chcecie koniecznie.. — rzekł w zamyśleniu.
— Dziękujemy ci... dziękujemy, mój wuju!... — zawołał ucieszony Loiseau. — Otóż nasza rodzina zbierze się w całym