Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się zabiera pięćdziesiąt tysięcy franków... Popobnej sumy nie chciałby trzymać w hotelu. Po rozlokowaniu się więc, dopiero zajmie się załatwieniem tej sprawy, o której list Mortimera uprzedził dyrektora banku francuskiego.
„Według zatem wszelkiego przypuszczenia, Edmund Béraud przyjedzie tym samym pociągiem, którym ja przyjechałem z Tulonu, to jest o w pół do jedenastej. Widziałem jego bagaże w Kalkucie, nie są one zbyt licznemi i nie sprawią mu opóźnienia.
„W każdym jednak razie, nie zdoła przybyć do hotelu jak na południe. Następnie, zanim zje śniadanie i przebierze się, będzie już zapóźno na załatwienie tak ważnej sprawy w kasie bankowej. Gdyby się nawet tam udał, każą mu przybyć nazajutrz. W tym to przeciągu czasu ja działać zacznę.
„Przedewszystkem wiiedzieć mi trzeba o dniu jego przybycia do Paryża. Według wszelkiego prawdopodobieństwa, będzie telegrafował z Talonu do Indyjskiego hotelu. Ztamtąd więc trzeba zaczerpnąć wiadomość, jaka mi jest tyle niezbędną.“
Desvignes nazajutrz wstał równo ze świtem, a ubrawszy się śpiesznie, dobył z szuflady pęk papierów, jakie przywiózł z sobą z Kalkuty. Rozwiązawszy ów pakiet, wyjął zeń ćwiartkę papieru z firmą na nagłówka: Dom bankowy Jana Mortimer i współka, poczem, naśladując ze zdolnością biegłego fałszerza pismo swego byłego pryncypała, nakreślił co następuje:

„Kochany i szanowny mój kliencie.

Prawdopodobnie nie przybyłeś jeszcze do Paryża, mając się zatrzymać w Obock i Port-Saïd; korzystam jednak z wyjazdu do Francyi jednego z twoich współziomków, aby ci przesłać ten list, a w nim prośbę o powiadomienie mnie o szczęśliwym twoim na miejsce przybyciu. Za kilka miesięcy wyjadę do Londynu, zkąd mam zamiar udać się do Paryża. Z przyjemnością oczekuję tej chwili, aby uścisnąć twą rękę.

Twój prawdziwy przyjaciel i sługa
Jan Mortimer.“