Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przywdziawszy następnie zwykły swój ubiór, poszedł jako Arnold Desvignes, nauczyciel obcych języków, odbyć przechadzkę po bulwarach.
Wystawa w oknie optyka zwróciła jego uwagę.
Wszedłszy tam, kupił okulary ze szkłami lekko zabarwionemi, jakich używają osoby, których wzrok razi żywszy blask światła, i o szóstej poszedłszy na obiad, po powtórnej po nim przechadzce wrócił do siebie.
Nadmieniliśmy, iż mimo, że był głęboko zajęty ciosem, jaki dokonać zamierzał, nie zapomniał o Anieli Verrière.
Miłość ta, wzbudzona nagle podczas kilkugodzinnej podróży z Marsylii do Paryża, głęboko wryła się w jego serce. Pokochał to jasnowłose dziewczę, pokochał je namiętnie, silną, niezłomną wolą, posiąść je postanowił za pomocą potęgi, jaką nadają miliony.
Kilka wyrazów, wymienionych wobec niego, przez młodego oficera artyleryi, Vandama, w czasie podróży do Vincennes, podnieciły w nim jeszcze tę namiętną miłość.
Ów Vandame był jego rywalem... Biada mu! ustąpić lub zginąć musi!
Były sekretarz Mortimera pragnął był działać jaknajrychlej w tej sprawie, nic jednak nie mógł przedsięwziąć, nic absolutnie, dopóki nie zostanie posiadaczem pięćdziesięciu jeden milionów, jakie ku temu otworzą mu drogę.
— Bądźmy cierpliwi... — powtarzał — wkrótce to nastąpi.
Starał się tym sposobem hamować swą niepowściągliwość rozkochanego.
Prócz tego, jeden jeszcze szczegół zarówno niepokoił Arnolda Desvigues; był nim dzień i godzina przybycia Edmunda Béraud.
Myślał sobie:
— Wysiadłszy z pociągu drogi żelaznej, kupiec dyamentów każę się zawieźć wprost do hotelu, to nie ulega wątpliwości... Nie uda się wprost ztamtąd po odbiór pieniędzy do banku... Niełatwo jest bowiem zabrać pięćdziesiąt milionów, jak