Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/576

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Na cóż je przedemną taić!?... Mów, mój ojcze... Chcę wszystko wiedzieć...
— Naprzód... żąda olbrzymiej sumy...
— Jakiej?...
— Dwóch milionów...
— Daj mu je jaknajprędzej!... Daj mu więcej jeszcze jeżeli zechce!... Oddaj mu cały majątek jeżeli go to rozbroi... Mówiłam ci już, że niedostatek nie przestrasza mnie... Wreszcie Andrzej de Villers i ja, połączeni, będziemy pracowali wspólnemi siłami na ciebie, i Bóg mi świadkiem, że nam siły i odwagi po temu nie zbraknie!...
— Ach! gdybyż tu tylko szło o pieniądze!... nie wahałbym się ani chwili! — odrzekł Jakób Lambert — ale Maugiron jeszcze czegoś więcej żąda!...
— Jakie są jego wymagania!?
— Tych nigdy się nie dowiesz!...
— Dla czego?...
— Bo są szalone, bo są oburzające, i prędzej usta moje zamkną się na wieki, niżbym miał ich tłómaczem zostać...
— Czyż mam cię zaklinać nanowo?... czy mam paść na kolana i błagać cię z rękoma złożonemi?... czy mam się czołgać u twoich nóg?... Wszakże ty nie jesteś odpowiedzialny za wolę tego człowieka?... Na Boga zaklinam cię nie ukrywaj przedemną nic!..
— Chcesz więc abym mówił....
— Błagam cię...
— Wbrew mojej woli ustępuję ci!... Pamiętaj o tem!... Ja mówić, ja myśleć o tem nie chciałem!... Maugiron