Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A więc! taką jaką mnie widzisz, możesz mnie od dziś za tydzeń zobaczyć bez dachu, bez kawałka chleba, zmuszoną wyciągać rękę i żebrać litości publicznej jeżeli nie znajdzie się kto, coby mnie przyjął do siebie i dał miejsce gospodyni....
— Panią, moja dobra pani Giraud!... panią!... osobę tak gospodarną! tak zamożną!?
— Dziwi was to bardzo, nieprawdaż?
— Mało powiedzieć dziwi! Uszom swoim wierzyć nie mogę!
— A jednakże jest to prawda, smutna prawda.
— Ale jakimże to sposobem się stanie?
— Ha! widzicie... miałam różne niepowodzenia. Ludzie mieli do mnie zaufanie, bo wiedzieli, że jestem kobietą uczciwą... dawano mi na kredyt bydło i paszę... wystawiałam weksle i płaciłam je rugalarnie, chociaż ciężka to rzecz być mleczarką w Belle-ville, szczególniej jeżeli się rzemiosło prowadzi uczciwie... Trzy krowy mi zdechły w przeciągu dwóch tygodni... a były jeszcze nie zapłacone!... Dziewięćset franków! to dla mnie ogromna suma! Zajęto mi rzeczy... Skoro się o tem dowiedział kupiec dostarczający mi paszę, przyszedł upomnieć się o całkowitą należność... Trudno, był w swojem prawie!... nic mu dać nie mogłam... komornicy zrobili swoje... nastąpiły koszta sądowe i to co po nich zwykle bywa... Napisałam do jednego z moich starych krewnych tam w moje strony, prosiłam go o pożyczenie czterech tysięcy... Jest to kawaler i ma majątek... Ciekawam odpowiedzi, która może nadejdzie jutro... Jeżeli przyśle pieniądze wyjdę z interesów, jeżeli odmówi jestem zgubiona, a może nawet jak