Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— No, no, uspokój się, mój kochany, gdybym nawet była chorą, w co nie wierzę zupełnie, uzdrowienie jest bardzo bliskie. Już nawet teraz czuję, że mi daleko lepiej. Bożek Morfeusz roztacza skrzydła swoje nademną, prześpię się trochę.
Rzekłszy to, pani Delariviére uścisnęła rękę męża, oparła znowu głowę o jego ramię, i zamrużyła oczy.
Nadzwyczajne znużenie młodej kobiety było zupełnie naturalne.
Maurycy Delariviére, Francuz, paryżanin, w następstwie wypadków, o jakich nieco później się dowiemy, osiadł przed siedemnastu laty w Ameryce i założył bank w New-Yorku, który się świetnie nad podziw rozwinął. Dobry syn Ojczyzny, chciał on szesnastoletniej swej córce dać wychowanie i wykształcenie w duchu zupełnie francuskim i lubo młodej matce nadzwyczaj ciężko było rozstać się z dziecięciem, Edma od lat siedmiu przebywała w jednym z najpierwszych pensjonatów w okolicach Paryża.
Państwo Delariviére spieszyli właśnie do Francji, aby odwiedzić jedynaczkę. Bankier myślał na serjo zlikwidować w roku bieżącym swój dom New-Yorski, postanowił ustąpić go jakiemu bogatemu kapitaliście, wycofać się całkiem z interesów, i żyć spokojnie z renty.
Aby sobie wykonanie tego zamiaru ułatwić, postanowili skorzystać z podróży obecnej i uregulować po drodze rachunki z różnymi domami handlowymi, z jakimi wiązały go stosunki.
Po wyruszeniu z New-Yorku zatrzymał się najpierw w Portsmouth, skąd odbył podróż do Londynu, gdzie otrzymał przekaz na dwa miljony na Paryż, z Londynu podążył do Lizbony, potem do Kadyksu, Gibraltaru, Walencji, Barcelony, aż nareszcie przybyli do Marsylji.
Mąż proponował pozostać tu dłużej trochę, ale matka, pałająca chęcią jak najprędszego zobaczenia córki, ani chciała słyszeć o tem. Zażądała, aby jechać i pojechała.
Niestety serce macierzyńskie przeceniło, jeśli nie odwagę, to przynajmniej siły młodej kobiety.