Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

trafię usunąć... Słucham cię, mój przyjacielu, i bądź pewnym, że co tylko będzie w mej mocy, uczynię dla ciebie.
Hrabia pożerał oczyma łagodną twarzyczkę, piękne włosy, i wdzięczną postać dziewczęcia.. Chciał pobudzić w sobie wielkie namiętności cielesne, które opanowując mężczyznę, czynią go pijanym i szalonym.. Usiłowania jego były jegnak daremne w obec czystej Alicyi! W przytomności tego dziecka, czystego duszą i ciałem, a które kochał, Paweł czuł się bezwładnym.
A jednak potrzeba mu było koniecznie wzbudzić w sobie ten szał, tę zmysłowość prowadzącą do brutalnego występku... chcąc uciekać jak złodziej, porwawszy za sobą zdobycz, należało owładnąć całkiem Alicyą, — lub też powrócić do swego pokoju, wziąść nabity pistolet, przyłożyć go do skroni, nacisnąć kurek i umrzeć...
Paweł postanowił żyć, i ujął powtórnie cugle słabnącej już woli do złego.
— Wszystkiego się dowiesz, moja Alicyo, — szepnął — lecz pozwól mi powiedzieć sobie najprzód jak piękną jesteś, i jak szalenie cię kocham...
— Nie wiem czy jestem piękną... — odparła młoda dziewczyna, lecz wiem dobrze że mnie kochasz... Czyż bez miłości żeniłbyś się ze mną?
— Całego ogromu miłości mej, ty nie znasz... nie domyślasz się nawet... Ty nie masz pojęcia jaki ogień roznieca się w mych żyłach, kiedy oddycham wonią twoich włosów... kiedy drogich rączek twoich się dotykam...
— Pawle, nie patrz tak na mnie.
— Dlaczego?
— Zdaje mi się, jakoby oczy twoje mnie paliły...