Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„Policya czujna zawsze, wysłała bez straty czasu, kilku najzręczniejszych agentów, ci zaś sprawdzili tożsamość strasznej zbrodni.
„Podwójne morderstwo widocznie w celu grabieży zostało tam dokonanem. Złoczyńca miał nadzieję pokryć swą zbrodnie pożarem. Oddalił się podłożywszy ogień w przekonaniu, że świat uwierzy nazajutrz w przypadkową katastrofę. Nieba jednakże zrządziły inaczej. Zbrodniarz za prędko się oddalił, nie przekonawszy się pierwej, czy zapalone przez niego płomienie, wiernie się wywiązały ze swego dzieła zniszczenia.
„Pożar ograniczył się wbrew wszelkiemu oczekiwaniu i prawdopodobieństwa na zniszczeniu drugiego piętra i części pierwszego, pozostawiając resztę domu nietkniętą. Z jakiego się to stało powodu, niewiadomo.
„Agenci nie wahali się pomimo wyraźnego niebezczeństwa wejść na schody, które nie mając prawie żadnej podpory mogły runąć niechybnie.
„Przybywszy do miejsca gdzie była sypialnia Francuzki, na każdym kroku widzieli straszne dowody zbrodni, które złoczyńca mniemał ukryć pod zgliszczami.
„Dywan o tle białem w różowe kwiaty, był nietylko splamiony, ale literalnie zalany krwią. Meble i kufry porozbijane siekierą. Nie chciał się widocznie zabawiać szukaniem kluczy i próbowaniem takowych. Ozdoby kobiece i przedmioty tualetowe porozrzucane były w najwyższym nieładzie.
„Cokolwiek dalej i właśnie w miejscu gdzie nie doszedł ogień straszniejszy jeszcze przedstawiał się widok: