Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

która tuliła się doń pod wpływem nieopisanego przestrachu?
Hrabia i młoda dziewczyna znajdowali się sami w ciemnościach, mała tylko bowiem lampka ukrytą była za parawanem. Jakkolwiek okienice zewnątrz były pozamykane, światło mogło było przedrzeć się szparą, a wtedy komuniści przekonawszy się, że parter jest zamieszkały, byliby powzięli pewne podejrzenia. Dla tego też obawiano się zapalić lampę lub świecę.
Wkrótce po zapadnięciu nocy, cuchnąca woń nafty i dymu przedarła się od tak szczelnie pozamykanego mieszkania.
Następnie wzniosła się światłość, o której wspominaliśmy, zrozumieć jednak było trudno, którędy przedostała się ona do najciemniejszych kątów pokoju, w którym siedzieli Paweł i Alicya.
Jednocześnie federaliści wyprawiali orgie, około sąsiedniej barykady, wydawali krzyki pijackie, a raczej ryk podobny do tego, jaki wydają z siebie dzicy w chwili, w której przyprowadzają im jeńca na pożarcie.
Witali oni w ten sposób nowego bożka, którego odtąd mieli wyznawać, bożka Nafty!
Alicya miała febrę w całem tego słowa znaczeniu. Biedne dziecię drżało wszystkiemi członkami. Słychać było szczękanie jej zębów.
Kamerdyner hrabiego, zapukał lekko do drzwi, a wezwany, wszedł. Miał twarz bladą, zmienioną, jak człowiek w paroksyzmie najwyższego strachu.
— Co się dzieje? — zapytał żywo pan de Nancey —