Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zawsze to samo nieporozumienienie! — szepnął baron jęczącym głosem. — Znajdujesz się pani o tysiąc mil od prawdy! Mamy dokładne o niej wiadomości, znamy bogactwo umysłu pani hrabiny i giętkość jej inteligencyi. Zamierzamy tedy otworzyć pani, nie w Niemczech, lecz w Paryżu, stanowisko godne jej: to znaczy świetne! Procent od trzech miljonów natychmiastowo zapewniony, a sam kapitał na własność po upływie jakiegoś czasu... Co pani myślisz o tem? Da się to przyjąć lub nie?
Pani de Nancey tupnęła nogą.
Co mi pan prawisz o miljonach? — zawołała. Przypuściwszy, że mi zostaną ofiarowane, o czem wątpię mocno, czego żądanoby odemnie w zamian za nie?
— Rzeczy najłatwiejszej w świecie... Umiesz pani przyjmować gości jak nam mówiono i to ślicznie... Kupionoby jej pałac, w którymbyś przyjmowała gości dwarazy tygodniowo, a salon pani stałby się salonem politycznym... Widzisz pani, że to nie trudno...


XVII.
Pokusa.

Rozmawiając w ten sposób, szli powoli, to prawda; lecz żółw, tak dobrze, jak zając, dochodzi nareszcie do zamierzonego celu.
Pan de Hertzog i pani de Nancey, znajdowali się już