Strona:PL Wyspiański - Legenda.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zagon kiełkiem się zaścieli
na zielony maj.

Tak was proszę, weźcie w dłonie
z mojej torby ziaren garść;
wraz zakwitnie w zieleń błonie,
gad się będzie paść.

Hej, bo ziarno ze mną tonie,
hej, bo ziarno idzie w nic;
weźcie ino trochę w dłonie,
wraz zakwitnie w zieleń błonie,
będzie można siec.

W marność idą ziarna moje.
Kto wie, kto je siał — ?
Powiązany w pętach stoję
u wiślanych skał.

A kiedyż się wypłaczą łzy
i spłyną lód i kry — ?
A kiedyż przejdzie straszna noc
i wróci krew i moc?

A kiedyż się mej dłoni miecz
do ręki mojej wróci?
Hej, za moimi kiedyż biedz?
Kto moje pęto zruci?

CHÓR

Dziewannami, kalinami
kłoni wiatru wiew;
pogłos niesie śpiew...