Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kalasanta zukosa i z kwaśną miną spoglądała na wilka, zwłaszcza gdy się dowiedziała od Wywiałkiewicza, że Buta karmi się tylko mlekiem i mięsem. — „A jakże tu takiej bestyi będzie można u nas nastarczyć?“ — wołała z gorzkim wyrzutem. Laksender to wszystko wiedział daleko lepiej i zaraz podsunął panu Izydorowi myśl, że w okolicznych wsiach zdychają barany, konie i t. d., że on się zawsze postara o mięso. Co do baranów zdechłych, Wywiałkiewicz oponował ze względów zdrowotnych, ale nie miał nic do zarzucenia przeciw zdrowej koninie, dodając, iż na utrzymanie wilka ustanawia się stały fundusz, a Laksender ma od czasu do czasu pobiedz do miasteczka, albo i przejechać na siwku, aby tam zrobić zakup wątroby, jelit, łbów, kości lub i droższego mięsa.
Prawie od pierwszego dnia chłopiec i wilk byli już na stopie poufałości, każdy zaś nowy dzień wzmacniał tylko ich przyjacielski stosunek. Laksender stał się żywicielem i prawdziwym opiekunem Buty; wobec takiego zaś faktu, ani wilk, ani nawet tygrys nie może pozostać nieczułym. Kalasanta wykonywała nieustannie swoje nieprzerobione nigdy zajęcia, Wywiałkiewicz pojechał w Mławskie na zaloty, Buty nie spuszczono dotąd ani jeden raz z łańcuszka, a Trezor stał się typem zwierzęcia, które już zmarnowało wszystkie swoje naturalne władze, oraz zdolności: spał ciągle, rzadko kiedy szczeknął, nie oddalał się nigdzie z domu, a pod jesień garnął się do ciepłego kąta.
Na Leśniczówce nigdy nie było wesoło; w jesieni zaś, kiedy ciągle lały deszcze, miejscowość ta zamieniała się prawie w kałużę. Laksender wystawił wilkowi budę, usłał mu ją miękkiem sianem, biegał do miasta po mięso, ilekroć zaszła tego potrzeba. Skończyła się i pora deszczów, a nastały zimne przymrozkowate poranki, oraz wieczory. Chłopczyna nosił na sobie ciągle jeden i ten sam kostyum, pomimo znacznej różnicy w temperaturze i jakkolwiek zwie-