Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tyle wyrzekł, a Teukrzy radosnymi wrzaski
Wznoszą męztwo pod nieba i szerzą oklaski.
Właśnie wtedy Feb, w ciemne otoczony chmury,
Gród Trojan i Rutulców szyk przeglądał z góry;
W te do Jula zwycięzcy odezwał sic słowa:
Niech wraz z tobą młodzieńcze dzielność wzrasta nowa!
Tak się niebios dosięga. Z bogów twoje plemię,
Ty sam boskiem potomstwem udarujesz ziemię.
Pod rodem Asaraka bój umilknie krwawy
I Troja twej ogarnąć nie potrafi sławy.
To rzekłszy, górnych krain opuszcza przestworze
I spiesząc ku Julowi lekkie chmury porze.
Wziął kształt Buta starego, który giermkiem wiernym
Dardańskiego Anchiza i wraz był odźwiernym;
Enej za towarzysza przydał go synowi.
Idzie więc Feb we wszystkiem podobny starcowi,
Ten szczęk broni, głos, postać, takaż głowa siwa;
I do rozognionego Jula się odzywa:
Gdyś Numana bezkarnie twemi przeszył strzały,
Dość o synu Eneja; tej ci pierwszej chwały
Bez zawiści z czci równej wielki Feb użycza.
Wreszcie zaprzestań walki. Rzekł, i z przed oblicza
Ludzkiego niedostrzeżon, w powietrznej krainie
Pośród mowy Apollo ulata i ginie.
Słysząc brzmienie sajdaka pierwsi Trojan męże
Poznali zjawę boga i boskie oręże.
Więc przez powagę Feba, przez napominania,
Wrzącego do walk krwawych wstrzymują Askania;
Sami do boju z nowej wracają ochoty,
Własne na szwank widoczny oddając żywoty.
Krzyk okropny przez wszystkie rozlega się wały;
Brzmią łuki, lecą głazy, pociski i strzały.
Ziemia bronią okryta: tu przyłbice zdarte,