Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ów wstydu własnej córki przez zbrodnię pozbawia[1];
Ci się targli i wszelkie spełnili bezprawia.
O! choćbym sto języków, sto ust posiadała,
Choćbym głosem żelaznym zbrodnie wyliczała,
Anibym kar i przestępstw dotknęła połowy.
Temi letnia kapłanka zakończywszy słowy,
Idź, rzecze, spełń twój zamiar; spieszmy, oto wrota
I mury wykowane od Cyklopów młota;
Przy tej bramie, naprzeciw kuźniczej pieczary
Według bogów rozkazu złożyć mamy dary.
Rzekła; już razem dążą i w niedługiej chwili
Przez zaciemnione ścieżki do wrót się zbliżyli.
Na wstępie Enej wodą z czystego strumyka
Pokrapia się i w progach gałązkę zatyka.
Złożywszy dar bogini, zaszli w błogie kraje,
W zieleniące się łąki, w najwdzięczniejsze gaje;
Świetnem niebo powietrzem otacza tam niwy,
Własne słońce i gwiazdy ma ten kraj szczęśliwy.
Część tamecznych mieszkańców w rozkosznej zabawie
Na piasku lub kwiecistej igrała murawie,
Część pląsając do miary wdzięczne nuci pienia.
Tam jest tracki wieszcz, znaczny z dłuższego odzienia;
Z siedmiu strun dźwięk wydaje cytra jego brzmiąca,
Tę on kością słoniową lub palcami trąca.
Tu jest Teukra odwieczne i świetne pogłowie;
Tu wielcy z lepszych czasów mieszkają mężowie,
Il, Assarak i Dardan założyciel Troi.
Dziwi się zdala próżnym ich wozom i zbroi;
Tkwią włócznie wbite w ziemię, przez rozległe błonie
Chodzą po bujnej paszy rozkiełznane konie;

  1. Wiersz ten początkowo brzmiał inaczej — gen. „własnej córki“ pozostał z pierwotnej redakcji oczywiście przez pomyłkę pisarską. P. W.