Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Enej dźwiękiem straszliwym osłupiały staje:
Jakież są, pyta wieszczki, tych zbrodni rodzaje,
Za które kar okropnych ciężkie brzemię spada?
Zkąd ten jęk brzmi w powietrzu? Wieszczka odpowiada:
Wodzu, którego ramię Trojanom przywodzi,
Progów zbrodniarzy czystym dotknąć się nie godzi.
Gdy mi zdała Hekate w rząd Awernu gaje,
Wszędy wiodła, kar wszelkich wskazując rodzaje:
Tu Radamanta z Krety twarde panowanie;
Sam on zbrodnie roztrząsa i sam karze za nie,
On zręcznie zdziera z wyznań obłudne pokrycia,
W czem kto do późnej śmierci skaził się za życia;
Tu mściwa Tyzyfone i niezgięta niczem
Urągając przestępcom srogim chłosta biczem,
Wstrząsa kłęby padalców, wzywa sióstr orszaki.
Wtem z otworu wrót świętych zaskrzypiały haki;
Widzisz-li srogiej warty w tych przysionkach leże?
Baczysz-li, jaki potwór progów piekła strzeże?
Wewnątrz ma swe łożysko hydra przeraźliwa,
Która z paszcz pięciudziesiąt czarny dym wyziewa.
Sam Tartar tak się dwakroć zanurza głęboko,
Jaką przestrzeń ztąd w Olimp zmierzyć morze oko.
Na dno piekła strącona gromami palnymi
Tu leży młódź tytańska, dawne dziecka Ziemi.[1]
Tum z innymi olbrzymy zepchnięte widziała
Dwóch synów Aloeja niezmierzone ciała,
Co chcieli gmachy niebios siłą swej prawicy
Zburzyć i strącić z górnej Jowisza stolicy.
Okrutnych kar Salmona widziałam ogromy,
Za to, że śmiał Jowisza naśladować gromy.
On pędząc czworgiem koni, wstrząsając kagańce

  1. Sic P. W.