Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Obok tęsknej starości bladych chorób zgraja,
Strach, sprosna nędza z głodem, co zbrodnie doraja.
Tam śmierć z trudem i widma okropne z oblicza
I sen śmierci pokrewny i radość zbrodnicza;
Tkwi wojna mężobójcza w sprzecznym progu piekła.
I żelazne jędz łoża i niezgoda wściekła,
Włos jej z wężów krwawemi taśmy upleciony.
W środku wiąz z ogromnemi wznosi się ramiony;
Na starych jego barkach lotnych snów gromada
Wszystkie liście rojami dokoła obsiada.
Nadto potwór zwierzęcych znajduje się tyle,
Gnieżdżą u wrót Centaury i dwukształtne Scylle.
I sturęczne straszydło, Briarej niezmierny,
I świszcząca okropnie krwawa hydra z Lerny,
Hymera ognistemi buchająca łony,
I z potęgą Harpiów trójcielne Gorgony.
Tu Enej trwogą zdjęty, dobywszy oręża,
Ku wzlatującym widmom żelazo natęża
gdyby przewodniczka poznać mu nie dała
Że te cienie w czczym kształcie wzlatują bez ciała,
Pewnieby walczył z nimi płonnymi zacieki.
Ta droga do piekielnej doprowadza rzeki;
Jej nurt wrzący ustawnie i zmącon od błota
Wszystkie piaski swą paszczą do Kocytu miota,
Straszny z plugastw przewoźnik i brudem szkaradny,
Charon rząd nad tą wodą trzyma samowładny.
Siwa broda nieschludna, ogniem oko pała,
A szata obrzydliwa z ramion mu spadała.
Sam on pcha statek drągiem, sam żagle rozwodzi,
I sam starzec na czarnej spławia cienie łodzi;
Starzec, lecz starość boska siły mu dodaje.
Tam więc wszystkie do brzegu sypały się zgraje:
Tu matek, ówdzie mężów widać zgromadzenie,