Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zrzeka się walk zdumiały Dares przed innymi.
Wielki ogrom rękawic Enej zdjąwszy z ziemi,
Wzrusza tu i ówdzie i waży ciężary.
Wtedy Entel w te słowa odezwał się stary:
Cóż, gdybyście widzieli Herkulesa zbroję
I smutne które stoczył na tych miejscach boje?
To niegdyś brat twój Eryx nosił uzbrojenie,
Jeszcze znać mózg rozprysły, znać i krwi strumienie;
W niem śmiał z wielkim Alcydem wystąpić w zapasy.
I ja taż samą bronią walczyłem przed czasy,
Póki żywsza krew lepszej dostarczała siły,
Póki lata tych skroni szronem nie pokryły.
Lecz gdy Dares od naszej uchyla się broni,
I gdy Enej z Acestem do tego się skłoni,
Złóż trwogę: równą bronią walczmy w tej potrzebie,
Ja Eryxa, trojańskie zrzuć rzemiona z siebie.
Rzeki, i kościste barki ogromnej budowy
Obnażywszy, wystąpił do boju gotowy.
Natychmiast ojciec Enej równe wyniósł bronie
I w równe rękawice uzbroił ich dłonie.
Wnet obadwa stanęli na palcach wzniesieni
I w powietrze ramiona wznieśli niestrwożeni.
Razem głowy od ciosów uchylili swoje,
Spletli ręce o ręce i poczęli boje.
W tym zwinność lekkiej nogi i wiek młody działa,
Tamten czerpa przewagę z ogromnego ciała;
Lecz osłabłe kolana grożą mu zachwianiem,
Wątleją wielkie członki ciężkiem oddychaniem.
Wiele ciosów ich dłonie nawzajem zadały,
Od wielu zbite piersi i żebra zabrzmiały.
Błądzą gęste zamachy po uszach lub skroni,
Pod twardym razem szczęka skołatana dzwoni.
Stanął Entel jak wryty i tylko unika