Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Już i role leżały w milczeniu głębokiem,
Już i bydło i ptaki w różnobarwnych piórach,
I zwierzęta żyjące po wsiach i jeziorach,
Wszystko, gdy noc swe kiry rozciągnie milcząca,
Ugłaskane snem troski z pamięci wytrąca.
Lecz w jak różnym jest stanie Dydo nieszczęśliwa!
Napróżno snu jej oko, próżno serce wzywa;
Już się miłość w niej sroży, wzmaga się tęsknota,
Już nią gniewnych żałości sroga burza miota,
Tak więc z sobą rozważa. Cóż mi począć przyjdzie?
Czy dawnych zalotników szukać mam w ohydzie?
Czy się wpraszać w małżeństwa z pany numidzkimi,
Tylekroć od niedawna pogardziwszy nimi?
Pójdęż na flotą Teukrów pod ich dumne prawa;
Pomnąż-li, że ich niegdyś wspierałam łaskawa?
Ach, choćby i pomnieli, czyż w spiesznym uchodzie
Wyszydzoną na dumne przyjąć zechcą łodzie?
Nieznasz-li jeszcze, nieznasz, srodze uwiedziona,
Ile zdrad karmi w sobie ród Laomedona?
W ślad płynących z tryumfem samaż-li pospieszą?
Mamże, całą Tyryjców zgromadziwszy rzeszę,
Ścigać za okrutnemi i zapamiętała
Tych, których ledwiem z Tyru pociągnąć zdołała,
Pędzić znowu na morze okrutnym rozkazem?
Zgiń raczej jak przystoi i skróć ból żelazem!
Przez ciebie, którą płacz mój zmiękczył, siostro droga,
Giną najprzód, tyś w ręce oddała mię wroga,
Czyż zwierząt obyczajem ślubów nieznających
Żyć nie mogłam bez zbrodni i bez trosk dręczących?
O popioły Sycheja! (tak kończy swe żale)
Zaręczoną wam wiarę zgwałciłam zuchwale.
Gdy Enej przysposobił wszystko ku wyprawie,
Zasnął pewny żeglugi na wyniosłej nawie;