Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stępnie weszli do pokoju. Był to gospodarz i jego dwaj pasierbowie — tędzy, młodzi ludzie w wieku lat dwudziestu kilku. Po za nimi ukazała się stara pijaczka z parteru.
Możesz sobie wyobrazić ich zdumienie, gdy znaleźli izbę pustą. Jeden z pasierbów podbiegł natychmiast ku oknu, rozwarł je i wyjrzał przez nie. Jego wytrzeszczone oczy i brodata twarz o grubych wargach znalazły się o stopę od mojej twarzy. Miałem już zamiar wymierzyć mu policzek, ale wstrzymałem swą zaciśniętą pięść.
Patrzył się prosto przez moje ciało. To samo uczynili inni, którzy się do niego przyłączyli. Starszy Żyd zajrzał pod łóżko, potem wszyscy rzucili się nagle do kredensu. Ponieważ nie odpowiadałem na ich wołania, przeto przyszli do przekonania, iż widocznie musieli się omylić. Uczucie nadzwyczajnej radości ogarnęło mnie w chwili, gdym siedział za oknem i patrzył na tych czworo ludzi — bo i staruszka weszła, oglądając się podejrzliwie, jak kot — którzy usiłowali dociec, kto właściwie jestem i czem się zajmuję.
O ile byłem w stanie zrozumieć ich szwargot, stary zgodził się z domysłem staruchy, iż muszę być wiwisekcyonistą. Synowie protestowali przeciwko temu łamaną angielszczyzną, twierdząc, iż jestem raczej elektrotechnikiem, przyczem powoływali się na maszyny dynamiczne, oraz na radyatory. Wszyscy oczekiwali niecierpliwie mojego przybycia, ale potem spostrzegłem, że zaryglowali drzwi frontowe. Staruszka zajrzała