Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z nadludzkim wysiłkiem dowlokłem się znów do aparatu i skończyłem nareszcie proces.
Przez całe przedpołudnie spałem, naciągnąwszy na oczy prześcieradło. Około południa obudziło mnie znowu pukanie. Czułem, żem odzyskał siły. Usiadłem i nasłuchując, pochwyciłem uchem szept. Zerwałem się na nogi i zacząłem, jak mogłem najciszej, rozbierać aparat i rozkładać pojedyncze części po izbie tak, aby nikt nie mógł złożyć je z powrotem w całość. Nagle pukanie powtórzyło się i ozwały się głosy, — najpierw głos mego gospodarza, a potem i inne. Aby zyskać na czasie, odpowiadałem na owe głosy. Niewidzialna szmatka i takaż poduszka wpadły mi pod rękę, otworzyłem więc okno i wyrzuciłem je na cysternę. W chwili, gdy otwierałem okno, drzwi zaczęły silnie trzeszczeć. Ktoś podważał ich w zamiarze wyłamania. Ale silne rygle, które kilka dni przedtem umocowałem, nie puściły. Ten gwałt mocno mnie podrażnił. Zacząłem krzątać się gorączkowo, drżąc cały.
Nagromadziłem jakieś skrawki papieru, słomę, papier do pakowania i inne rzeczy, złożyłem wszystko na środku izby i odkręciłem gaz. Tymczasem szturmowano do drzwi coraz silniej. Nie mogłem znaleźć zapałek. Waliłem z wściekłości o mur. Zakręciłem gaz, wyszedłem przez okno na pokrycie cysterny, zamknąłem je bardzo delikatnie i niewidzialny, więc bezpieczny, usiadłem sobie, by już spokojniej śledzić przebieg wypadków. Widziałem, jak wyłamali drzwi, oderwali zawiasy i łańcuch bezpieczeństwa, jak na-