Strona:PL Waszyński Adam Mickiewicz.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czy myśl społeczna, Mickiewiczowi właściwa nie wpłynęła sama przez tę w ten poemat podniosły i nie wyraziła się w nim choć nie zbyt dobitnie, ale zawsze tyle, że ją wysłyszeć i wyczuć możemy:
Głównym żywiołem w „Panu Tadeuszu“ jest bezwątpienia szlachta, przedstawiciele gminu szlacheckiego. Obok nich widzimy postacie takie jak hrabiego, członka arystokracji, widzimy, chociaż na uboczu, chłopstwo (Księga IV w karczmie u Jankiela i księga XII) widzimy także żyda. Nie wiem, czy to przypadkowem tylko, że poeta charakteryzując hrabię, tak o nim w jednem miejscu mówi:

„Jest to dziwak, fantastyk trochę, ale młody,
„Poczciwy, dobry Polak; potrzebny nam taki. (VI. 278/9)

to zaś, że jest „dobrym Polakiem“ ma go niejako z dziwactw jego rozgrzeszać. Mówiąc zaś o Jankielu, powiada raz, że miał „sławę {{Roz|dobrego Polaka“ (IV264) a w innem miejscu, że to „Żyd poczciwy, ojczyznę jako Polak kochał“ (XII.759). W księdze dwunastej zaś każe Tadeuszowi zrobić chłopów wolnymi i wznieść ich zdrowie temi słowy: „Zdrowie spółobywateli, wolnych, równych Polaków.“
Mimowoli przypomina nam się tutaj to, co mniejwięcej równocześnie pisał do „przyjaciół galicyjskich“: książę, hrabia, chłop i żyd równie są nam potrzebni, każdego z nich trzeba przerobić na Polaka.
Myśl ta, że do wspólnej pracy narodowej winni się wszyscy zespolić, odzywa się w Panu Tadeuszu raz pierwszy w owej scenie w karczmie u Jankiela (księga IV ). Siedzi tam razem drobna szlachta, chłopstwo, wśród nich ksiądz Robak. Pierwotnie, kłóci się szlachta o to, kto z nich lepszy szlachcic, czy ten co z kniaziów, czy ten co z tatarskich hrabiów; lecz skoro Robak, by uśmierzyć powstałą zwadę wspomniał Dąbrowskiego, który pono idzie na Litwę, obudził wspólne wszystkim nadzieje i wzniecił ogólny zapał:

Jakby myśl z myślą, wyraz sam zbiegł się z wyrazem,
Wszyscy jedynogłośnie, jak na dane hasło
Krzyknęli: „Dąbrowskiego!“ wszystko razem wrzasło,
Wszystko się uścisnęło: chłop z tatarskim hrabią,
Mitra z krzyżem, Poraje z Gryfem i Korabią.

Tę samą myśl, lecz nierównie podnioślej wyraził poeta w koncercie Jankiela. Jankiel gra, a grą swą przechodzi historją Polski od

    na którym ostatecznie szlachta w pada do kuchni, a tam „potraw zapach świeży chwyta wszystkich za serca“ i „studzi gniewy“ a już najmniej z tym charakterem licują stówa, jakie stary Maciek na końcu narady do szlachty stosuje:

    A głupi, a głupi, a głupi wy....
    To póki o wskrzeszeuiu Polski była rada, o dobru pospolitem, głupi, tu was zwada!
    A niech no kto poda osobiste urazy, głupi u was zgoda! —

    W tem, że M. przedstawił szlachtę taką, jaka była, a wiec gorąco kraj miłującą, gotową dla niego do najcięższej ofiary, ale przytem niesforną i burzliwa skłonną dla prywaty zakłócić dobro publiczne nie przebija żadna tendencja polityczna, jeno rozmiłowanie się w kraju i jego przeszłości, takiej jaką była, to rozmiłowanie się, którem poemat cały przesiąkły i które sprawia, że ta książka nam „dalekim tułaczom łzy wyciska i gorycz tęsknoty słodzi i jest jak zdrój ożywczy dni upalenia i troski.“