Strona:PL Waszyński Adam Mickiewicz.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zem następcą Ludwika Świętego i następcą Napoleona; panowanie jego i Karola X musiało z natury swej dążyć do połączenia dwóch przeciwnych sobie pierwiastków, żądań starej przedrewolucyjnej szlachty, która mimo rewolucji i wygnania „n’a rien appris, n’a rien oublié“ i żądań arystokracji nowej, która doszedłszy do znaczenia chciała utrwalić je, zapewniając sobie wpływ na sprawy państwa. Panowanie Ludwika XVIII i Karola X da się streścić temi słowy: była to ciągła walka, ciągle ścieranie się społeczeństwa starego, feudalnego ze społeczeństwem nowem, industryjnem. Wśród tych dwóch żywiołów stał tron, a zaprowadzenie harmonii wśród nich wychodzących z przeciwnych sobie stanowisk było niemożliwem. Skoro Karol X stanął wyraźnie jako przedstawiciel i obrońca żądań szlacheckich, wybuchła przeciw niemu rewolucja; wszystko, cokolwiek szlachetnego z tych nowych ludzi mogło się z nią połączyć, podniosło się przeciwko królowi, — zarówno i męty społeczeństwa. Paryż porwał za broń, w trzy dni król zdetronizowany, system feudalny złamany, rewolucja skończona. Zdawało się wówczas, że monarchja francuska minęła bezpowrotnie; skądże w dni kilka nowy Burbon Louis-Philippe d’Orleans zasiadł na tronie, wolą narodu nań powołany? Któż go na nim osadził? Ci sami, którzy broniąc się przeciw feudalizmowi rewolucją przed kilku dniami wywołali, ci nowi ludzie, świeżo powstała burżoazja; ujrzeli się bowiem naraz zaskoczeni niebezpieczeństwem straszniejszem jak wszelkie reakcyjne dążenia. Rewolucja lipcowa wywiodła na jaw nowy element społeczny i dała mu poczucie całości i wspólnych interesów; tym elementem był stan roboczy, który dotąd mimo rewolucji w nadziejach swych polepszenia bytu był zawiedzionym, a teraz podniósł i poczuł się, grożąc zagładą burżoazji; monarchja była jedynym ratunkiem dla niej wobec ewentualnego zamachu, jaki ci wydziedziczeni na zbogaconych gotowi byli zrobić. To jest myśl i przyczyna, która zrodziła monarchją lipcową. Rzecz jasna, burżoazja nie zdawała sobie tak dalece sprawy z tego, co się działo, broniła się pod wpływem bezpośredniego uczucia niebezpieczeństwa i popędu samozachowawczego. Oto jest, pominąwszy wszystkie walki, okropności i krwawe nadużycia nerw ruchu rewolucyjnego, który z pierwotnie politycznego coraz bardziej w społeczny się przetwarzał.
W chwili, w której Mickiewicz w rok po wybuchu lipcowym do Paryża przybył, stały na widowni walki, prócz drobnych koterji, trzy główne partje: stara szlachta feudalna, żądająca dawnych swych praw i przywilejów i powrotu dawnej linii Burbonów na tron, tak zwani legitymiści; dalej bogata burżoazja, broniąca nabytych praw i majątków wobec szlachty i republikanów, początkowo stojąca, wierna sobie i królowi, przy tronie Ludwika Filipa; w końcu republikanie, stronnicy rządu bez króla; z nimi i za nimi stał cały stan roboczy, jeszcze w partją nie zorganizowany. Ponad wszystkimi siedział Ludwik Filip, król bardzo mądry, sprytny i wytrwały, mający ten jedynie cel na oku, by kosztem wszystkich trzech partji utrwalić panowanie dynastji swej we Francyi i zyskać jej uznanie za granicą, gdzie uchodziła za nieprawą (illégitime).