Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Crammon skinął głową.
— Tak, tak, posiada on dziwną władzę nad kobietami. Niedawno doświadczyłem czegoś takiego, co tem dziwniejsze, że szło tu jeno o portret jego.
Będąc w gościnie u Ashburchanów w Yorkshire, poznałem młodą Wiedeńkę, córkę bankiera, dość brzydką, która atoli posiadała swój oryginalny tik, urok, dowcip i zgrabną, choć nikłą figurkę. Zwala się Joanna Schóntag, ale to nic niema do rzeczy. Nazwałem ją skrzacikiem, co było trafne. Dziwnym się w towarzystwo dostała sposobem. Siostra jej rubensowsko rudowłosa wyszła za atache jakiegoś państwa, Rumunji, Bułgarji, czy coś w tym guście. Zaprzyjaźnieni ze skrzacikiem, staraliśmy się zwalczać mglistą nudę pałacu lorda i lady Ashburchanów.
Pewnego dnia pokazałem jej minjaturę Krystjana, którą dla mnie zrobił w Paryżu Gaston Villiers. Spojrzawszy, spoważniała zaraz. Po długiej obserwacji oddała mi portret, nie mówiąc słowa. W kilka dni później, zażądała znowu minjatury, ja zaś plotłem jej koszałki opałki o Krystjanie. Wspomniałem, że mam go lu spotkać, ona zaś oświadczyła, że nie wyjedzie dopóki go nie pozna osobiście, prosząc, bym jej to ułatwił.
Była dotąd pełna rezerwy, trudna do omotania, chytra i podejrzliwa i krzywiła nosem na to co się setkom podobało. Zaskoczyło mnie to i było nie na rękę. Starałem się wykręcić, zasłaniając wszystkiem co święte, ona jednak wyśmiała mnie, zwąc kwakrem i przedłożyła niezwłocznie chytry plan wojenny.
Miała czas, gdyż do domu nie było poco jechać przed listopadem. Za pretekst wzięła sobie studjum holenderskich galeryj, co jest w dobrym tonie. Nie brakło jej damy do towarzystwa, a w ostateczności postano-