Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 67 —

to dym kadzidła, chcecie by ludzkość padała przed wami na kolana, niedojrzycie z wysoka uczuć co wznoszą się ku wam, bo dumną stopą odtrącacie tych co do was zbliżyć się śmieją. Stoicie na piedestale, a żądacie przyjaznéj ręki w któréj by dłoń wasza spocząć mogła. Wiek bierny wyższych, kochamy... tylko równych lub cierpiących.
— A wiesz pani że nieszczęście to najwyższy piedestał, każda boleść to niby stopień ducha co nam wyższe koło zakreśla, świat szerszy podbija, niestarte piętno ryjąc na twarzy jak hieroglif co Bóg na ostatecznym sądzie odczyta.
Sylwia spojrzała na niego wzrokiem łzą błyszczącym, jakby upatrywała na czole Wacława hieroglifu o jakim mówił. Zapominasz pan rzekła zwolna, że to ciężka, straszna próba ognia zkąd złoto tylko nieskalane wypływa. Cierpienie wznosi silnych, łamie słabych, szczęśliwy komu go Bóg oszczędził.
— Nie — rzekł z ponurą egzaltacyą malarz —