Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 65 —

ukazuje się chwila, a ludzie patrząc na dzieło mistrza, nie pomyślą — ile łez jego skrysztaliło się w święty wyraz Madonny — jak w krwi serdecznéj maczaném piórem zapisał karty czytane niedbale — jak go parła jakaś chrześcijańska, Chrystusowa chęć, dawać ciało swoje tym co go nie łakną.
— Wyście też dumni wyższością waszą, pysznicie się ranami, jakby na nie lekarstwa nie było — cierpieniem, jakby dobrowolne męki miłe były Bogu. Sami z roskoszą rozrywacie sobie piersi, byle w kropli krwi pędzel wasz maczany żywszą zabłysnął barwą. Poszlibyście do piekła po natchnienie, jak Neron spalilibyście miasto, byle w sobie chwilę zapału wywołać! — Mówiła Sylwia, podnosząc nagle czoło, dotąd schylone przed Wacławem, jakby przeczuwając że ją ten człowiek owładnął a ona wyrwać mu się chciała.
— Cierpiących szkalować łatwo, ale czyż to szlachetnie przygniatać upadłych?
— Upadłych? wy co światło i życie daliście