promienna przypominała zwycięzcę Archanioła, gdy depce nogą zwalczonego szatana. Wzrok jego zdawał się gdzieś wlepiony w przestrzenie szklisty, bezbarwny — jakby przedmioty zewnętrzne zaledwie dostrzeżone, nie budziły w nim myśli żadnéj. Nie spojrzał nawet na Sylwię, która cofnęła się nagle, niby dotknięta chłodem wiejącym od niego. Spostrzegł tylko Kamilla. Pochwycił dłoń jego wyciągniętą i milcząc jakby mu słów lub tchu brakowało powiódł go z sobą. Kobieta została chwilę na miejscu, ponura, drżąca, z głową zwieszoną — wreszcie podniosła się i wybiegła za niemi z dziwnym, prawie obłąkanym wzrokiem.
Obraz był skończony, wszystko co dane człowiekowi uczuć i zrozumieć, wcielone było w niego. Sam twórca patrzał na dzieło swoje i czuł, że więcéj powiedzieć nie może. Ten obraz był dla niego kresem doskonałości, jaką pojmował w obecnéj chwili — wszystkiém co mógł wysnuć z siebie. Tu forma nie pochłaniała ducha, duch
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/194
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
— 184 —