Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 8 —

chyba ci on jaśniał w oczach jakiéj nowéj Beatryce, tak to rozumiem jeszcze. No, spowiadaj się.
— Spowiedź moja krótka — mówił Wacław ożywiając się cokolwiek, jakby porwany mową towarzysza. — Zgadłeś na wpół; nie byłem samotny, tylko cuda o jakich mówisz jawiły mi się we własnym duchu i widomych nieledwie nabierały postaci.
— Rozumiem, Samolubie! dziewięć muz spływało ku tobie, po promieniu słonecznym i okrążając zaczarowanym wieńcem, natchnieniem przepełniały ci piersi. To zresztą dobre na dni kilka, ale trzy miesiące? za długie na podobnie eteryczne towarzystwo. Prawda, że stoi przed tobą śmiertelny, do którego nigdy spłynąć nie raczyły!
— Może ich głośny śmiech Rozarity odstrasza od twojéj pracowni — rzekł Wacław z uśmiechem — one są samowładne i zazdrosne, a od radości uciekają spłoszone: Anioły lubią samotność, cichą modlitwę i łzę cichą.