Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 147 —

cały, rozpada się, rozpryska na tysiąc części, jak myśli jéj zmącone, a każden odłam kręci się i wiruje, pchnięty siłą niewidzialną i znika jéj z oczu w jakiéjś otchłani bezdennéj. Stała na miejscu wrośnięta posągiem, chwytając oddech piersią ścieśnioną, — a wzrok Wacława spoczywał na niéj brzemienny bólem serdecznym, niemym wyrzutem gniotąc ją do ziemi. Jednak nie postąpił ku niéj, nie przemówił słowa — tylko wzrok jego nie schodząc z Sylwii, powoli, inny wyraz przybierał, jakby szczęścia, zapału.
— Ewa, Ewa!; szepnął tylko niezrozumiałym głosem i wyszedł szybko, nie oglądając się nawet.
A Sylwia jakby tylko wsparta jego spojrzeniem, czy dosłyszawszy słowo ostatnie, padła na ziemię jakby on zabrał jéj siły i życie.
— Wacławie, Wacławie! wołała, będę cię kochać jak chcesz, jak każesz!
Ale on jéj nie słuchał i szedł daléj, inną myślą zajęty, nie czując już jéj boleści. Jak szalo-