Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Nowy gladjator.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 4 —

jakby długą walką zmęczony, szedł posłuszny kierunkowi mass i nie kusił się już wydobyć z ich potężnego uścisku. Nagle, jak to często bywa wśród tłumu, jakiś ruch jego falisty otworzył niespodzianie wolne przejście i młody człowiek wysunął się co prędzéj, otrząsając się i jakby odpoczywając po wysileniach, które jednak zmęczyć go niemogły. Znać jakieś moralne znużenie gniotło go swym ciężarem, bo czoło jego blade schylało się ku ziemi a oczy nieprzyzwyczajone do blasku południa, przymykały się boleśnie, jakby olśnione słońcem, pod którego promieńmi niebo i ziemia zdawały się płonąć, a mury i kamienie rażącéj nabierały białości. Słuchał niecierpliwie dochodzących śpiewów i śmiechów co go fałszywym raziły dźwiękiem i smutnym echem odbijały w jego duszy. Szedł zwolna, prawie nie wiedząc gdzie idzie, chcąc tylko oddalić się od ludnych ulic; gdy głos jakiś wesoły, przemówił do niego w miękkim Romańskim dyalekcie: