Strona:PL Wacława Potockiego Moralia T1.djvu/408

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czemużby ociec syna przeciw przyrodzeniu,
A zwłaszcza cnotliwego, miał mieć w zapomnieniu?


Na toż trzeci raz.

Póki nie zje wąż węża, nie może być smokiem;
Nie będzie tłustym chudy, aż cudzym obrokiem,
Bo swoim tylko żyjąc, w jednej stoi mierze:
Ciało ma, sadła na się by najmniej nie bierze.
I z ubogiego żaden bogatym nie będzie,
Aż cudze dobro jakim sposobem osiędzie.
Bogacieją tyrani, niszczeją poddani,
Różne kontrybucye, różne płacąc dani;
Drze drugi szlachcic kmiecia ledwie nie ze skóry,
Jeśli czuje u niego w kalecie grosz który;
Bogacieje na handlu kupiec zyskiem, skoro
Drożej komu, niż kupił, przeda w dziesięcioro,
Choćby dosyć za trudy, za odwagi swoje,
I że dał gotowiznę, zarobku we dwoje,
Nie fałszując towaru wagą ani miarą.
To pan, kto kogo odrwi, przypowieścią starą.
Żydzi się lichwą zwykle nieznośną bogacą,
Kiedy co miesiąc ludzie, nie co rok, ją płacą.
Bogacą księża tymi wszytkimi sposoby,
Mając górą nad inszych ludzi zyskiem groby:
Więcej cmentarz drugiemu bez pługu, bez brony,
Niż czyni szlachcicowi dwa abo trzy łony.
Miasto nawozu łzami sprawiona ich rola.
Suszy swe ciało, kto róść śledzionie pozwola.
Ale któż wedle ciała temu róść zabroni,
Co duszę mając w mocy, po śmierci jej dzwoni?