Strona:PL Wacława Potockiego Moralia T1.djvu/392

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale na cóż wyliczać? Wszyscy tym przysłowiem
Wągli szukamy, wszyscy złotą wędą łowiem.
I nie wiem, jeśli ją kto tak szczęśliwie rzucił,
Żeby i w tym, i w przyszłym wieku nie zasmucił.
Aleć to łacno stracić, co fortuna niesie:
Zgubiwszy pas, możesz trzos w tymże znaleźć leśsie;
Zdrowie drudzy i żywot, ba i duszę łożą,
Że zbogacą na świecie, że się uwielmożą.
Mniejsza żywot i zdrowie, bo krótko, długo li
Żyć, nie w ludzkiej, w Boskiej to zawisnęło woli.
Lecz kto zbawienie duszne dla pieniędzy stracieł,
Wieczna szkoda, choćby go cały świat zbogacieł,
Wiara święta, a przy niej złotą węndą cnota;
Przebóg, na cóż ją rzucać w rzeczy ziemskich błota,
Gdzie już nie znaleziona, urwawszy się, ginie,
Człowieka zostawiwszy przy gołej chabinie,
Z której żałosnym wąglem o łowy nie spore
Gorzeć będzie w Awernie, a nigdy nie zgore?
Wąglami wszytkie zbiory ziemskich bogactw, zaczem
Każdy ich, wedle pisma, człek przybeczy płaczem.
Który z grzechem, z uszczerbkiem czystego sumnienia,
Z utratą dusze szuka obłudnego mienia.
Aleć i ten niebarzo będzie się weselił,
Co je miawszy od Boga, ubogim nie dzielił,
Ile, jeśli rozumie, lecz się myli na tym,
Że został swym staraniem, nie z Boga, bogatym.


Im dalej w las, więcej drew.

Lepsza rzecz wrócić nazad, wczas postrzegszy błędu,
Niż darmo zaczętego chcieć kończyć zapędu,