Przejdź do zawartości

Strona:PL Władysław Tyszkiewicz - Półwysep Hel.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lecz obraz ten się zmieni, gdy skierujem kroki
hen ku krańcom półwyspu bliżej morza głębi!
Tam już nie ma lodowej spoistej powłoki,
tam już zimy potęga morskich wód nie gnębi!...
Pod uderzeniem fali pryska śmierci władza!
i pęka kra w tysiączne cząsteczki rozbita
w biegu się zaraz jedna na drugiej osadza.
Powstaje piękna wyspa cała lodem kryta
kilka metrów wysoka, często pływająca.
Mnóstwo takich wysepek na morzu się tworzy.
Czasem jedna o drugą w swym pędzie potrąca,
czasem się w biegu jedna na drugą położy,
lub przewrócą się grążąc w podmorskiej topieli,
gdzie obie we falach znajdą marny koniec swój,
lecz jeszcze się to w blasku skrzy ogniem i mieni
staczając ze słońca władzą ostatni swój bój! —
I fale spokojniejsze, jak na tamtym brzegu
w łagodniejsze teraz fałdy rzeźbią wodną toń
i jakoby żołnierze, w karnym swym szeregu
wyćwiczonym marszem w rytmie przebiegają błoń...
............

Z półwyspu ku północy, hen na wielkie morze
wzrok ostro na horyzont leci niewstrzymany
i hołdy swe poddańcze śle dusza w pokorze
wielbiąc Stwórcę swego i Pana nad Pany.
Oprócz fal morskich i wodnej przestrzeni
nic ponadto nie widać aż po krańce nieba,
lecz, jak w kalejdoskopie obraz się odmieni,
ale hen na brzeg drugi przenieść się potrzeba
i w dal w stronę południa rzucić wzrok przed siebie,
aż tam gdzie się słabo drugi brzeg wyłania,
gdzie się kończy zatoki lodem ścięte morze,
gdzie wzgórze wioski Gdyni widok w dal zasłania...
Na prawo zaś czernieje we mgle Puck miasteczko
widne całe, wyniosłe ponad lodu pole.
(jedyne dziś dla Polski morskie okieneczko!)
Tam komin niby dzidą strop niebieski kole
i oko się raduje tym obrazem szczerze
widząc domów znajomych różnobarwną wstęgę
i ponad tem wyniosłe dwie kościelne wieże,
a nad tem szarą dymu snującą się pręgę.