Przejdź do zawartości

Strona:PL Władysław Tyszkiewicz - Półwysep Hel.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na niebie się zapalają świateł miryjady,
a na ziemi w oddali tam, gdzie Puck nasz leży
błyszczą wątłe i nikłe ogników gromady.
A hen z prawej od brzegu, z wielkiej morskiej wieży
światła piorun zabłyśnie na moment i zgaśnie,
szeroką łuną ognia oblewając brzegi
i znowu jedna chwila w ciemności przeminie
i w chwilę potem znowu błysną krwawe ściegi!
Zresztą cisza wokoło! Czasem łabędź krzyknie,
lub kaczka się odezwie, albo gęś zagęga,
lecz to wszystko bez echa w czarnej nocy niknie
i skryje w swoim cieniu wszechmocna potęga!
Cisza w koło... jak do snu kołysze szum lasu.
I szmer cichej fali do głębi rozmarza!
Traci się świadomość i rachubę czasu
biorąc udział w modlitwie u tego ołtarza!...
............

Majestatyczny księżyc, jak nowo poczęty
bez żadnej zapowiedzi wychodzi z pod wedy
i jak zawsze wesoły, zawsze uśmiechnięty
i jak zawsze ciekawski, zawsze wiecznie młody
łagodnem swoim blaskiem cimną toń zalewa
posrebrzając pagórki i brzegi piasczyste!
Rozbłysły w nowym świetle zadumane drzewa
stanęły całe w blasku łagodnym srebrzyste!...
Seledynem przepoił wód morskich odmęty
oświetlając je dodał, jakby żywej mocy,
rozjaśnił firmament nad nimi rozpięty
i wygnał precz ciemności panującej nocy!...
W jego blasku spostrzeże w dali wzrok śledzący
cień jakowejś barki lub rybackiej łodzi,
która, jako ów statek samotnie błądzący
i sławny okręt śmierci cicho w dal uchodzi!...
Tylko żagle czernieją, żałoby welony
widoczne jeszcze słabo z pobliskiej oddali
i statek — duch, bez życia, jakby opuszczony
poszedł błądzić samotny po szerokiej fali. —

V. Poranek.
Jeszcze noc nie zwinęła swej czarnej zasłony!

Jeszcze drgają na niebie, w górze, hen wysoko
i w wodzie pod nogami gwiazd srebrnych miljony,
ale tam gdzie zaledwie sięgnie ludzkie oko,